Blåtinden 604 m n.p.m
Szczyt położony na wyspie Vestvågøya, niedaleko Leknes. Ważne aby nie pomylić, ponieważ w samej Norwegii jest dość dużo szczytów o tej samej nazwie. Jak już wspominaliśmy, w polskich przewodnikach było dość mało informacji na jego temat, jednak mimo wszystko postanowiliśmy się na niego wspiąć. Trafiliśmy tu trochę z ciekawości i szybko przekonaliśmy się, że to była świetna decyzja. Wierzchołek położony jest na wysokości 604 m n.p.m., a widoki ze szczytu naprawdę robią wrażenie. Panorama obejmuje całą rozległą wyspę Vestvågøya, otaczające ją spokojne wody Morza Norweskiego oraz charakterystyczne wypłaszczenie w okolicach Leknes, którym przebiega droga główna E10. Szczególnie pięknie wygląda to podczas wrześniowego zachodu słońca, kiedy światło miękko podkreśla kształty gór i dolin. Szczyt jest mało popularny, dzięki czemu można tu liczyć na spokój i ciszę. My byliśmy na górze zupełnie sami. To idealne miejsce, jeśli szukacie mniej uczęszczanego szlaku z naprawdę spektakularną panoramą.



Szlak na Blatinden
Długość trasy: 4,9 km
Czas przejścia: 2:05 h
Przewyższenia: 418 m
Poziom zaawansowania: łatwy
Parking
Szlak rozpoczyna się w Slydalen. Wjazd na drogę jest płatny (informacje na znaku na wjeździe). Trzeba pojechać do końca szutrowej drogi. Przy ostatnim domku jest miejsce na pozostawienie samochodu i od razu jest wejście na szlak - 68.217895, 13.799992.
Opis szlaku
Szlak zaczyna się od parkingu. Wchodzimy od razu za bramkę na teren wypasu owiec. Trasa w dużej części prowadzi po błotnistym terenie, dlatego nie jest to dobra trasa po intensywnych opadach deszczu. Nawet kiedy pogoda od kilku dni jest słoneczna to na szlaku jest dość mokro. Zaczynamy trekking wyznaczoną ścieżką w górę. Szlak nie jest oznaczony, trzeba kierować się wydeptanymi ścieżkami, które łatwo zgubić. Na mapach wyświetlają nam się dwie drogi dotarcia do głównego szlaku czerwonego. Na rozwidleniu mamy również drogowskaz. Trasa w prawo (na Hagskaret) jest bardziej dzika i stroma ale krótsza, prowadzi przez niskie brzózki. Trasa prosto (na Brattflogan oraz Rolvsfjord) jest dłuższa, pojawia się na niej kilka kładek, jednak jest równie błotnista co ta druga. My ruszyliśmy szlakiem na prawo w ścieżkę między brzózkami. Natomiast wybierając szlak na wprost przejdziemy przez kilka wyłożonych kładek, aż ponownie dojdziemy do rozwidlenia, który łączy się ze szlakiem czerwonym. Tutaj również jest drogowskaz, za którym zmierzamy w prawo na Blåtind i Hagskaret. Zaraz z nim jest małe schronisko porośnięte trawą. W środku znajduję się tylko palenisko otoczone ławami. Na zewnątrz również jest palenisko. Można tutaj zostać na noc. Za schroniskiem podążamy znów w górę, aż dochodzimy do polanki, gdzie do szlaku czerwonego dociera szlak, o którym pisaliśmy poprzednio (ten prowadzący przez brzózki), a szlak na moment się wypłaszcza. Następnie została już tylko ⅓ szlaku prowadząca w górę. Ostatni odcinek trasy prowadzi dość stromo po skałach. Wspinaczka nie jest bardzo wymagająca technicznie jednak należy uważać na luźne kamienie. Na szczycie przy pięknej pogodzie pozostaje tylko cieszyć się widokami. Na wierzchołku rozpościera się widok na pobliskie szczyty, a także całą szerokość wyspy. Schodząc, można wrócić inną drogą niż wchodziliśmy, tak jak na mapce powyżej. My odwiedziliśmy ten szczyt z początkiem września w godzinach popołudniowych i spotkaliśmy tylko dwie osoby na szlaku. Naszym zdaniem szlak był bardzo urokliwy i ciekawy a widoki warte zobaczenia. Z tego szlaku można wybrać się również na popularny szczyt Justadtinden, jednak tam wędrówka zajmie wam o wiele więcej czasu.



Podsumowanie
Podczas naszego trekkingu przeszliśmy niecałe 6 km, co zajęło nam około 2 godzin. Zrobiliśmy małą, wspomnianą wcześniej pętlę, momentami lekko gubiąc się w gęstym lesie brzózek. Mimo to szlak okazał się bardzo przyjemny, a po drodze czekało na nas wiele miejsc z pięknymi widokami. To jedna z tych tras, które nie są długie ani szczególnie wymagające, ale dają ogromną satysfakcję z wędrówki.




